sobota, 28 czerwca 2014

"Nadal mi tego nie wynagrodziłaś" - Chapter two

Rozdział 2

- Coś się stało ? – zapytał Luke.
- Nie nic – popatrzyłam na niego przez plecy z lekkim uśmiechem.
Na pewno? - zapytał przysiadając się obok mnie i przyciągając mnie do uścisku. Skinęłam głową. -  Muszę ci jakoś przeprosić za to, że nie zdążyłem cię odebrać. Hmm… mam propozycję może pójdziemy na imprezę do mojego kolegi. Oderwiesz się trochę i się dobrze pobawimy – powiedział
- Hmm..czemu nie? – powiedziałam.  Luke wstał i podał mi rękę. Pobiegłam szybko na górę i się przebrałam. Razem pojechaliśmy do domu znajomego. Gdy weszliśmy do środka Luke poszedł do znajomych się przywitać, a ja poszłam do kuchni się napić. Przecisnęłam się przez tłum i nalałam sobie soku do szklanki i napiłam się łyka, gdy się odwróciłam wylałam na kogoś napój.
- Przepraszam… - powiedziałam rumieniąc się, spojrzałam w górę i gdy ujrzałam twarz osoby która stoi przede mną, zaniemówiłam. Tak właśnie dobrze myślicie stał przede mną zielonooki brunet.
- Nic się nie stało – powiedział i mrugnął.- Musisz mi to wynagrodzić – powiedział - ale najpierw choć na górę. Złapał mnie za rękę, następnie przeszliśmy przez tłum bawiących się osób i weszliśmy po schodach na górę. Było tam, trochę ciszej niż na dole. Brunet otworzył ostatnie drewniane drzwi i mnie przepuścił. Puścił moją dłoń i wskazał bym usiadła. I tak zrobiłam, a on zaczął się oglądać po pokoju, aż jego wzrok padł za mnie. Odwróciłam się w tym kierunku i ujrzałam drzwi do łazienki. Wstałam i udałam się tam za nim. Oparłam się o framugę i cicho zaśmiałam widząc go próbującego w jakiś sposób zaprać plamę. 
- Pomogę ci - odparłam. Brunet spojrzał przed siebie widząc moje odbicie w lustrze. 
- Jak chcesz mi pomóc? - zaśmiałam się na te słowa. On dokładnie zacytował mnie kilka godzin temu. Wzięłam do ręki mokrą ścierkę i nalałam na niego płynu odplamiającego, który znalazłam w szafce. Wsunęłam rękę pod jego kurtkę dotykając jego umięśnionego torsu, na czego efekt miałam gęsią skórkę na rękach i złapałam za materiał. Następnie przetarłam materiał i zlikwidowałam plamę. Spojrzałam na górę widząc bruneta skupionego na moich ruchach. 
- um.. skończone. - powiedziałam z zakłopotaniem. oczywiście rumieńce wkradły się na moje policzki. Wysunęłam powoli rękę z pod koszulki bruneta i odłożyłam ścierkę na blat. Chciałam wyjść z pomieszczenia by uniknąć niezręcznej chwili, lecz zielonooki przyciągnął mnie za rękę tak że wpadłam na niego. 
- Nadal mi tego wynagrodziłaś - wskazał na mokrą plamę. Skinęłam lekko głową. Chłopak puścił mnie i podszedł do szafki wyjmując koszulkę. 
- Co robisz? - spytałam. Chłopak ściągnął kurtkę ukazując swój nagi tors wypełniony tatuażami i przebrał koszulkę. przygryzłam wargę. Szybko odwróciłam wzrok przyłapując się na tym, że się w niego wpatruję. Brunet zaśmiał się. 
- Przebieram się kochanie - mrugnął do mnie i przebrał koszulkę. Następnie złapał mnie za dłoń i zeszliśmy na dół. może zatańczymy ? – zapytał ja tylko przytaknęłam. Złapał mnie za rękę i zaprowadził na parkiet, jak na złość akurat teraz musiała lecieć wolna piosenka. Brunet przyciągnął mnie bliżej do siebie tak że mogłam poczuć jego oddech. Jego ręce były na moich biodrach, jedną ręką wyjął telefon z mojej tylnej kieszeni i coś na nim robił. Następnie poczułam jak lekko ściska mnie za tyłek i wkłada telefon na jego miejsce. - Styles!  – ktoś krzyknął. Pewnie to jego nazwisko pomyślałam. Brunet odwrócił się, lecz za chwilę znów jego wzrok był utkwiony w moich oczach. Schylił się  i szepnął mi do ucha. - żegnaj piękna i zniknął w tłumie. Przecisnęłam się przez tłum ludzi i znalazłam mojego brata. 
- Wracajmy już do domu – krzyknęłam on tylko kiwnął na znak zgody. Po paru minutach dotarliśmy do naszego mieszkania. Od razu gdy przekroczyłam próg poszłam do swojego pokoju zamknęłam drzwi, otworzyłam szafę i wyjęłam piżamę, w którą się przebrałam. Nie mogłam zasnąć czułam się obserwowana. Nagle dostałam sms’a  co mnie zdziwiło od..

piątek, 20 czerwca 2014

,,Do zobaczenia piękna'' - Chapter one

Prolog
Darcy Hemmings była normlaną przeciętną dziewczyną. Po śmierci jej rodziców opiekę nad nią i jej bratem Lukiem przejął najstarszy z rodzeństwa Calum*. To on nauczył ich wszystkiego. Szybka jazda to dla nich talent wrodzony, o którym nie wiedzieli nawet rodzice. Pewnego dnia jej życie się zmienia. gdy Calum z nieznanego powodu musi wyjechać. Przeprowadza się wraz z jej drugim bratem do Londynu. Taniec i śpiew to jej pasja. Lecz nie liczni znają jej drugą osobowość. Szybkie wyścigi, imprezy, walki to nieliczne rzeczy, które dzieją się w jej życiu. Alkohol, narkotyki, policja, gangi to czarna strona każdego z nich. Jej życie zmienia bieg gdy poznaje Harr’ego Stylesa - tajemniczego chłopaka, który skrywa wiele tajemnic i mógłby mieć każdą. Chłopaka, który się nigdy nie ustatkował. Czy da sobie radę z problemami z przeszłości. Czy Harry uchroni ją przed grożącym jej niebezpieczeństwem? 
Tego dowiecie się czytając „Forever yours”  
Rozdział 1
Spakowałam rzeczy do mojej torby treningowej i wyszłam z siłowni, żegnając się z innymi. Wskoczyłam jeszcze na chwilę do łazienki by poprawić makijaż i fryzurę. Popatrzyłam ze skrzywieniem w lustro. Powoli podniosłam koszulkę z logo arctic monkeys i z zniesmaczoną miną popatrzyłam na mój brzuch jestem gruba, jestem gruba, gruba, gruba.. Opuściłam koszulkę wypuszczając powietrze i wyszłam z toalety. Zbiegłam po schodkach i wyszłam z lokalu. Przechodziłam jak zwykle bocznymi uliczkami by skrócić sobie drogę, bo mój brat zapomniał mnie odebrać. Nic nowego pomyślałam. Przechodziłam koło nocnego klubu, w którym odbywają się nielegalne walki bokserskie, gdy jacyś wysocy mężczyźni zaczęli mnie zaczepiać. Upadłam na ziemię. Nagle zobaczyłam za ich plecami wysokiego chłopaka, on odepchnął ich i uderzył. Gdy ujrzeli jego twarz, podnieśli ręce w geście obronnym i ruszyli przed siebie. Chłopak podszedł do mnie i się uśmiechnął.
- Nic ci nie jest ? – zapytał Nie wszystko dobrze – powiedziałam. Otrzepałam się i próbowałam stać, lecz znów straciłam grunt pod nogami. Poczułam jego silne ramiona łapiące mnie w tali, dzięki czemu uniknęłam zderzenia z podłożem. - um.. dzięki. - powiedziałam schylając głowę w dół, starając się ukryć rumieńce. 
- Gdzie mieszkasz? – zapytał patrząc na mnie z góry. ehh.. czemu wszyscy muszą być ode mnie wyżsi?  
- Dwie przecznice dalej. – powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam. On kiwnął głową. 
- Odprowadzę cię. - powiedział. Spojrzeliśmy w górę gdy poczuliśmy spadające na nas krople deszczu. Miałam na sobie krótkie dżinsowe spodenki i do tego czarną koszulkę z długim rękawem, którą wpuściłam w spodnie, do tego vans’y. Powoli moje ubrania stawały się mokre a ja zaczęłam się lekko trząść. Szliśmy w ciszy, gdy na drodze stanęła wielka kałuża. będę mieć mokre buty i będę chora świetnie. Oddaliłam się trochę od bruneta by obejść kałuże i jak najmniej zamoczyć buty. Zaczęłam iść na palcach, gdy za sobą usłyszałam śmiech. Brunet zlustrował mnie wzrokiem i  zbliżył się do mnie tak że odległość miedzy nami wynosiła parę milimetrów.
-Co? - zapytałam uśmiechając się. Czułam, że moje policzki przybierają kolor czerwony. Czemu ja się muszę co chwila rumienić? 
- Pomogę ci - odparł 
- Jak chcesz mi pomóc – zapytałam. Nagle straciłam grunt pod nogami. Mój wybawiciel wziął mnie na ręce a potem na plecy. Zaplotłam ręce wokół jego karku by nie spaść, a on umieścił ręce pod moimi udami. Gdy dotarliśmy na miejsce brunet powoli mnie opuścił. 
- To tutaj – powiedziałam - um dziękuje, że mnie złapałeś – powiedziałam patrząc się na moje palce.  W tle było słychać zbliżające się kroki. 
- Do usług - powiedział mrugając - Do zobaczenia piękna - pocałował mnie w policzek i zniknął. Usiadłam na schodku. Drzwi się otworzyły.
- Coś się stało ? – zapytał Luke. 
._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._._.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ